wtorek, 20 sierpnia 2002

wpis czwarty


Wczoraj dopadło mnie przekonanie, że to, co robię, jest dobre. To po raz pierwszy w życiu kiedy tak myślę.
Zaczęło się wszystko od tego, że przetrzymałem prawie dwunasto-godzinną imprezę bez krzty alkoholu. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wcześniej nigdy, ale to nigdy w kilku już letniej historii imprez, tak się nie zdarzyło. Nie żeby to był jakiś snobizm. Próba udowodnienia sobie, że potrafię, czy coś w tym stylu. Po prostu poczułem, że moja przygoda z alkoholem dobiega końca. I to jest dobre.
Dalej była kolejna imprezka, na której znów ograniczałem alkohol. Tym razem już nie do zera, ale do takiej ilości, żeby wszystko było wporządku. Udało się. Byłem z siebie bardzo zadowolony. Impreza była na Julianowie, i stamtąd wracałem po nocy do domu. Zanim nadjechał autobus czytałem książkę. „Buszujący w zbożu”, jeśli to może mieć jakieś znaczenie. Wcześniej dowiedziałem się, że tę książkę czytał zabójca Johna Lennona, a tak się jakoś zdarzyło, że w te wakacje mam taką w domu, postanowiłem ją przejrzeć. Tak stałem sobie na tym przystanku, czytałem tę książkę, a obok mnie stał facet, który podawał przez telefon komórkowy namiary na miejsce, gdzie się znajdowaliśmy.
Wreszcie podjechał samochód — o dziwo Straży Miejskiej. Wtedy, facet, który już szedł w jego stronę, zapytał się mnie, czy przypadkiem nie pojechałbym z nimi kawałek. Nie muszę pisać, że z chęcią przystałem na taką propozycję. Na nocny musiałbym czekać jeszcze ze 20 minut, a tak nadarzała się okazja przemieścić się w kierunku domu szybciej.
Tak więc mój pierwszy kontakt ze Strażnikami Miejskimi był wyjątkowo miły. Mogę jeszcze dodać, że jak tylko wysiadłem z ich wozu. Natychmiast przyjechał jeden autobus, który znów podwiózł mnie kawałek, a na przystanku, na którym miałem przesiadkę, już czekał na mnie następny — ostatni.
Morał z tej całej historii wyciągnąłem taki, że nie mogę prowadzić złego życia, skoro bardzo często przytrafiają mi się takie „zbiegi okoliczności”, „miłe przypadki”, „małe szczęścia”. Utwierdziło mnie to jeszcze bardziej w przekonaniu, że warto było zacząć się zmieniać z osobnika jakim byłem przed 29 czerwca 2002 roku, a jakim chciałbym zostać po tamtym dniu.

Wpis: 4.
 
statystyka
stats