poniedziałek, 9 września 2002

Jedwabne


Jedwabne jest małym miasteczkiem. Myślę, że żeby przejść z jednego jego końca na drugi wystarczy około 10 — 15 minut. Jak każde tego typu miasteczko, ma rynek, kościół — nic nadzwyczajnego. Jedyne, co tak na pierwszy rzut oka może wyróżniać je spośród setek jemu podobnych, to ogromna ilość (proporcjonalnie do wielkości miasteczka) dróg wyjazdowych. Jest ich cała masa i są bardzo słabo oznakowane. Z miasteczka można wyjechać praktycznie w każdą stronę świata.
Oczywiście Jedwabne znane jest przede wszystkim z cmentarza żydowskiego, a właściwie dwóch cmentarzy. Jednego starego, i jednego nowego, wybudowanego niedawno. Zarówno jeden jak i drugi cmentarz nie odznaczają się niczym szczególnym. Po prostu, kawałek terenu ogrodzony kamiennym murem, a w środku kamień upamiętniający wydarzenia z 10 (chyba) lipca 1941 roku.
Na obu pomnikach, jeśli można te kamienie tak nazwać, jest położona cała sterta małych kamyczków. Mówi się, że to tradycja, by zamiast kupować znicz, czy kwiat ku pamięci swoich zmarłych, Żydi pieniądze, które mieliby przeznaczyć na ten cel dają na budowę Synagóg, a wzamian kładą kamyczki. Bardzo możliwe, że taka jest prawda. Nie jestem znawcą kultury żydowskiej. Nie pisałbym o tym, gdyby nie fakt, że przy drodze do tych cmentarzy można zobaczyć całkiem pokaźny stos kamyczków, które wydają się tam leżeń nieprzypadkowo. Aż się chce pomyśleć, że ktoś specjalnie je tam wysypał, żeby nie trzeba było daleko szukać, jeśli chciałoby się upamiętnić ludzi tam pochowanych. I tak dobrze, że nie sprzedaje się tam takich kamyczków w sklepach, czy kioskach ruchu.

Wpis: 7.
 
statystyka
stats