niedziela, 3 listopada 2002

Poznań


Jak co roku, tak i tym razem w okolicach końca Października, początku Listopada wybrałem się do Poznania.
Podróż z Łodzi minęła całkiem sympatycznie, aczkolwiek bez większych atrakcji. Godny zapamiętania był fragment podróży autostradą, którą, na całym odcinku remontowano, więc była masa ograniczeń prędkości, i nad którą budowano pełno mostów. Tych mostów było zatrważająco wiele… na jeden kilometr przypadały chyba ze trzy. Do tej pory nie mogę dojść po co nad autostradą takie ich (tych mostów) zagęszczenie. Jednak nie o drodze ma to być notatka.
Poznań — sam w sobie — jest świetnym miastem. Składa się ze Starego Miasta, Targów Poznańskich, Warty, jeziora Maltańskiego i tysiąca osiedli. Mimo, iż może wydawać się zwykłym miejscem w Polsce na mnie działa wyjątkowo pozytywnie. Za każdym razem, gdy tam jestem coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że chciałbym tam przez jakiś czas pomieszkać. Weselej mi się tam robi, jakoś tak przyjemniej. Poza tym Poznań bardzo często mnie czymś zaskakuje. Nie inaczej było i tym razem.
W Poznaniu poznałem kilka fajnych osób, zwiedziłem kilka fajnych lokali, pojeździłem tramwajami — sam, w obcym mieście, co było dla mnie wielkim przeżyciem. Samemu wracałem po nocach do domu. W ogóle… świetnie było. Wiem, że będę tam często jeździł. Może nawet częściej niż raz do roku. Tak po prawdzie, to mam pomysł, żeby po powrocie z Finlandii dokończyć studia właśnie w Poznaniu.
Na koniec mogę napisać, że w chwili obecnej jestem z pochodzenia Łodzianinem, ale z wyboru, to chyba „Poznaniakiem”.

Wpis: 21.
 
statystyka
stats